WydarzeniaOgromny pchli targ (23 - 24 lipca) Opublikowano: pt., 01/07/2022 - 11:40 WydarzeniaOgrzewanie zimą może być bardzo drogie Opublikowano: pt., 01/07/2022 - 11:18 Delfinarium w Holandii 2022 Opublikowano: pt., 01/07/2022 - 10:12 Wyspa Texel Opublikowano: pt., 01/07/2022 - 09:25 WydarzeniaPensja minimalna. Nowe stawki od 1 lipca 2022 Opublikowano: czw., 30/06/2022 - 11:52
Porozmawiaj z nami w języku polskim dzwoniąc pod darmowy numer 0800 093 3060. Wypadek i związany z nim uraz to nie tylko cierpienie ale także szereg niedogodności w życiu zawodowym i osobistym. Nasi adwokaci do spraw odszkodowań powypadkowych doskonale rozumieją, że nawet niewielki wypadek może powodować szereg problemów. Dwie osoby odniosły obrażenia w wyniku kraksy, do której doszło na autostradzie A4 po drugiej stronie Odry. Pojazdy pochodziły z Polski. Do wypadku polskich ciężarówek doszło w pobliżu miejsca sobotniej katastrofy z udziałem autobusu z Polski i mikrobusu. Jak zauważają policjanci, sobotni wypadek miał podobny przebieg. Do kraksy doszło w momencie, gdy kierowca polskiej ciężarówki najechał na tył innego tira z naszego kraju, który z kolei uderzył w jeszcze jedną ciężarówkę na polskich numerach rejestracyjnych, po czym wypadł z jezdni. W wypadku ucierpiało dwóch kierowców, jeden z nich jest w stanie ciężkim. Autostrada A4 na wysokości Drezna znowu została zablokowana. Przypomnijmy, że w sobotę na tej samej trasie doszło do tragicznego wypadku polskiego autobusu i polskiego mikrobusu. W wyniku wypadku zginęło 11 osób, a ponad 60 zostało rannych. gah/Media poinformowały właśnie o tragicznej katastrofie drogowej z udziałem Polaków. Ofiarami zderzenia kilku pojazdów padły trzy osoby. Jedna z nich zmarła mimo prób reanimacji. Na miejscu zdarzenia jest istna masakra.
Polskie służby konsularne zajmują się sprawą polskich dzieci, których rodzice zginęli wczoraj w wypadku w Portugalii. Do tragedii doszło po godzinie miejscowego czasu na popularnym wśród turystów przylądku Cabo da Roca niedaleko Lizbony. Z cytowanych przez portugalskie media relacji świadków wynika, że dwójka dzieci w wieku 5 i 6 lat robiła zdjęcia swoim rodzicom. W pewnym momencie dorośli na oczach córki i syna zsunęli się w kilkudziesięciometrową przepaść. Okoliczności tragedii bada miejscowa policja. Już wczoraj wieczorem ratownicy dostali się do ciał ofiar, ale akcja ich wydobycia była utrudniona ze względu na uwarunkowania terenu. Dopiero dziś przed południem strażakom udało się przetransportować ciała w bezpieczne miejsce, z którego mógł je podjąć helikopter. Ofiary wypadku to polskie małżeństwo od kilku lat mieszkające w Lizbonie. Ich dzieciom, płynnie posługującym się zarówno językiem polskim, jak i portugalskim, została udzielona pomoc psychologiczna i konsularna. Dyplomaci skontaktowali się już z rodziną w Polsce i pracują nad jak najszybszym przekazaniem kilkulatków ich bliskim. Minioną noc dzieci spędziły pod opieką psychologów. Położone około 25 kilometrów od Lizbony Cabo da Roca to jedno z najpopularniejszych wśród turystów miejsc Portugalii. Najdalej na zachód wysunięty punkt Europy kontynentalnej codziennie odwiedzają tysiące osób, fotografujących się na tle malowniczych klifów i wzburzonego oceanu. Wielu turystów ignoruje zakazy i ostrzeżenia i przechodzi przez drewniane zabezpieczenia odgradzającego od urwiska. (Visited 27 times, 1 visits today) WYPADKI W PRACY WYPADKI DROGOWE ( rowerem, pieszo , samochodem, jako pasażer, kierowca taxi / mini cab) WYPADKI W SKLEPIE WYPADKI KIEROWCÓW i PASAŻERÓW- MINI CABA oraz TAXI (OFERUJEMY AUTA ZASTĘPC Polski prawnik Mansfield. Polski prawnik w Mansfield Polacy w Anglii mają stanowić przyczynę bezrobocia tysięcy Anglików. Nie wiem, czy wiele zmieniło się przez te kilka lat, kiedy mieszkam w Polsce? Pamiętam jednak tę historię zupełnie inaczej. Spędziłem w Wielkiej Brytanii 5 lat. Udało mi się zatrudnić w tym czasie między innymi jako rekruter w agencji rekrutacyjnej. Działo się to w niezbyt dużym mieście, jednym z tych, które w 2016 roku biły rekordy poparcia dla nie twierdzę, że wszyscy Anglicy są leniwi, bo wiem, że niektórzy harują jak woły, ale w zawodach opanowanych tam przez Polaków było nieco inaczej. Miasto otaczały uprawy warzyw, a przemysł spożywczy dominował w lokalnej ekonomii. Można było tam spędzić życie nie mówiąc ani słowa po angielsku. Banki, urzędy i agencje zatrudniały naszych rodaków do obsługi i dentyści w większości nie byli Anglikami. I tak jednak brakowało personelu, więc można było leczyć się u świeżo przybyłych Polaków. W miejscowym szpitalu pracowali Hindusi, Czesi, Polacy i muzułmanie. Angielskie były tylko rekrutacyjna stanowi w Anglii sposób obejście restrykcyjnego prawa pracy. Osoby w niej zatrudnione otrzymują umowę z pracownikiem czasowym. Stanowi ona, że zatrudniony będzie wykonywał pracę w miejscu i czasie wyznaczonym przez agencję. Często więc czeka się każdego dnia na telefon, czy dziś jest dzień zarabiania na życie? Kontakt z agencją zazwyczaj jest początkiem kariery zawodowej Polaka na Wyspach. Dla wielu z nich jest początkiem i końcem tej wielu Polaków, którzy słabo mówili po angielsku, więc przychodzili do nas. Chociaż agencja stanowiła własność Anglika, w biurze zatrudnieni byli Polacy. Chodziło o to, że właściciel musiał jakoś dogadywać się z pracownikami. Ja zostałem zatrudniony, ponieważ mówię po polsku i pierwsze, kto tu kogo pozbawia pracy?Szef jednej z firm, gdzie wysyłaliśmy pracowników, zaznaczał wielokrotnie, że jeśli przyślemy mu Hindusa, Portugalczyka, albo Anglika, to zerwie z nami umowę. Podobno “Hindusi są leniwi”, Portugalczycy szybko załapali, że lepiej się żyje z zasiłków niż z pracy, więc chcą pracować tylko tyle godzin, by nie przepadł im zasiłek. Anglicy za to “umieją się tylko wykłócać”.Pamiętam historię z pewnej fabryki. Pracowało tam 4 angielskich operatorów wózków widłowych. Posłaliśmy Polaka. Polak jeździł, Anglicy się śmiali. Po kilku miesiącach zamiast 4 Anglików pracowało już tylko 2 Polaków z rozmowach z tubylcami usłyszałem określenie “praca zepsuta przez Polaków”. Jak wygląda praca, której Polacy w Anglii nie zepsuli? Niedaleko mojego domu remontowano chodnik. Był tam placyk o długości ok. 20 m i szerokości może 5 m. Wymiana płyt zajęła 3 w Anglii nie znaleźli się przez przypadekKtoś zapyta, dlaczego na Wyspach jest tylu imigrantów? Wszystko zaczęło się w latach 70-tych. Zapanował wtedy wielki kryzys gospodarczy. Strajki trwały permanentnie. Oglądałem program dokumentalny o tamtym okresie. Pokazywano, jak ludzie chodzili po supermarketach ze świeczkami na wózkach, bo – z powodu strajków w elektrowniach – wyłączono światło. Wtedy Anglicy zaczęli masowo wyjeżdżać z kraju, a miasta się wyludniały. Populacja Londynu w latach 1945 – 1990 zmniejszyła się o 1/3. Imigranci stali się więc ratunkiem dla agencja miała opinię “polskiej”. Zatrudniała przybyszów z Europy Wschodniej. Do miasta przyjeżdżało wielu Polaków i Rosjan z litewskimi paszportami. Kiedy pytałem, gdzie mieszkają na Litwie, odpowiadali, że zapomnieli. Gdy zaczął się kryzys 2008 roku, pojawili się młodzi Litwini. Niestety nie dało się z nimi porozumieć ani po angielsku, ani po jednak do agencji przychodził zabłąkany Anglik. Gdy tłumaczyłem, co robią nasi pracownicy, wyrażał wątpliwość co do mojego stanu zdrowia psychicznego i szybko telewizja BBC zrobiła program o bezrobotnych. Dziennikarz poszedł pod Job Centre Plus (urząd pracy) i pytał Anglików, dlaczego są bezrobotni? Odpowiadali, że Polacy w Anglii pracują za 2 funty na godzinę i zajmują wszystkie miejsca. Wtedy dziennikarz proponował im od zaraz pracę, jaką wykonują Polacy za płace minimalną (wtedy 5,50). Raz o mało nie dostał po co pracować, skoro są zasiłki?Po przygodzie z agencją rekrutacyjną przyszła pora, bym “zrobił karierę“. Zacząłem pracę jako asystent mieszkaniowy. I tu przydała się znajomość języków, bo urząd oczekiwał zalewu wniosków o mieszkania komunalne od imigrantów. Trzeba przyznać, że praca w angielskim urzędzie jest bardziej zajmująca niż w polskim. Nie było czasu na pogaduszki przy pracy dowiedziałem się, że wielu Anglików uczyniło z życia na zasiłku swoje powołanie. Nie wiem, jak jest teraz? Słyszałem, że pomoc socjalna została zmniejszona. Będąc niedawno po raz pierwszy w jednym z dużych angielskich miast, widziałem żebraków na ulicach. Nie wiem, czy zawsze tam byli, czy pojawili się po 2008 roku?Do czasu kryzysu nie trzeba było pracować, by żyć w warunkach nieosiągalnych dla wielu rodzin mieszkających w Polsce. Urzędy przyznawały przeróżne zasiłki: dopłatę do czynszu (80%), zapomogę dla trwale bezrobotnych, i do tego zasiłki na dzieci. Dla tych ludzi pójście do pracy zwyczajnie nie było opłacalne. Zresztą, większość z nich nie miała żadnego wykształcenia, więc mogli wykonywać tylko pracę Polaka bez znajomości angielskiego, ale tego nie jest się w Anglii człowiekiem z ambicjami, można zrobić duże pieniądze; posiadając dobry zawód, lub kończąc studia. Wielu Anglików tak właśnie robi. Istnieje jednak duża liczba osób, które zaraz po gimnazjum zaczynają jakąkolwiek pracę, lub przechodzą na zasiłki. Tak też można było przeżyć jeszcze kilka lat mówi się, o preferencjach w zatrudnieniu dla obywateli Wielkiej Brytanii. Trudno powiedzieć, czy uda się przeprowadzić ten ambitny plan? Wystarczyła bowiem decyzja o wyjściu z Unii Europejskiej, by w Anglii zaczęło brakować pracowników. Widziałem wiele fabryk zatrudniających wyłącznie imigrantów. Kto zajmie ich miejsce? Polacy w Anglii już myślą o OstrowskiSezon nartorolkowy w Anglii nie zwalnia tempa. W ubiegłą sobotę rozegrano tam godzinny bieg na nartorolkach stylem dowolnym. Drugie miejsce w kategorii mastersów zajął zawodnik naszego teamu Grzegorz Motyka mieszkający obecnie w Bristolu. Bieg wygrał Francuz Maxime Ballet. W tradycyjnym godzinnym wyścigu na torze Hilingdon pod Londynem wystartowało łącznie prawie 50 osób w tym liczna grupa naszych rodaków. Bieg główny wygrał Francuz Maxime Bullet, przed Finem Anssi Suominenem. Trzecia lokata to Jordan Andrews. Kategoria Mastersów to zwycięstwo Martina Watkinsa, przed dwójką naszych rodaków Grzegorzem Motyką ( 5 w OPEN na zdjęciu w koszulce z napisem Bora)) i Markiem Pasternym ( w OPEN). Kolejny nasz rodak Szymon Orłowski zajął szóstą lokatę, także w kategorii OPEN. Godzinny wyścig ukończyła jeszcze dwójka Polaków, 16 był Grzegorz Stasik, 20 Andrzej Bojarski. Najlepszy z Polaków Grzegorz Motyka w ubiegłym tygodniu startował w Wejherowie na Ultramaratonie Nartorolkowym na dystansie 160 kilometrów. Jak mówi: czuję ten maraton w nogach, myślę, że byłoby lepiej, ale nogi pod koniec "zapiekły". Udało mi się zdecydowanie polepszyć wynik z ubiegłego roku, kiedy to do Suominena straciłem prawie 3 minuty, a dzisiaj tylko 15 sekund. Postraszyłem rywali, myślę, że nabrali respektu, przed dalszą częścią sezonu. Super robotę wykonał dzisiaj Szymon Orłowski pilnując mi pleców. Dzięki wielkie Szymon. Przedemną jeszcze jedno poważne wyzwanie, jesienią mamy bieg czterogodzinny, mam nadzieję, że zdąże się przygotować i "sprawdzę" rywali - powiedział Grzegorz. Trzymamy kciuki za naszych na Wyspach. WYNIKI FOTO foto. Mary Wray kace
W Anglii nie ma bowiem tak surowych zim, jak w Polsce. Wielu naszych rozmówców podkreślało, że takich mrozów, jakie bywają w kraju, by nie wytrzymali. Inna sprawa, że tam łatwiej jest o 30 Października 2010, 16:20Cztery osoby zginęły w wyniku zderzenia dwóch ciężarówek i trzech samochodów osobowych, na autostradzie A9 koło Beelitz. Dwa samochody stanęły w płomieniach. Trzy pozostałe pojazdy miały polskie tablice z Niemiec przysłał do nas internauta @ niemieckiej policji w Beelitz powiedziała, że cztery ofiary śmiertelne to pasażerowie samochodu na niemieckich podaje "Der Tagesspiegel" dwa samochody osobowe (na niemieckich numerach) po wypadku stanęły w płomieniach. Pasażerom polskich ciężarówek i samochodu nic się nie A9 w kierunku Lipska jest zablokowana na odcinku, gdzie doszło do pś//jaś WYPADKI DROGOWE ( pieszo, rowerem, samochodem, jako pasazer) WYPADKI W PRACY WYPADKI W SKLEPIE Firma zapewnia pomoc os ODSZKODOWANIA LUTON !!!WYPADEK W PRACY/ DROGOWY/POMOC 24h / OGLOSZENIA LUTON Zadzwoń do nas: tel: 02036701616 tel: 02036701616 lub wyślij smsa o treści WYPADEK na numer 0784 784 6969 oddzwonimy www.claims-odszkodowania.ukTaka plotka od kilku dni krąży po mieście. Dotarła nawet do ropczyckiej komendy, ale tutejsi policjanci nie prowadzą w tej sprawie żadnych sobotę przed północą w 80-tysięcznym mieście Harlow w południowo-wschodniej Anglii w hrabstwie Essex doszło do zbrodni, która wstrząsnęła mieszkańcami. Przed jednym z pasaży handlowych w centrum miasta grupa 20 agresywnych młodych ludzi rzuciła się na siedzącego przy stoliku i jedzącego pizzę 40-letniego Polaka oraz jego znajomego. Na pomoc ruszył im właściciel lokalu, ale już wtedy miał stwierdzić, że jeden z pobitych nie oddycha. 40-latek doznał rozległych obrażeń głowy i trafił do szpitala w stanie krytycznym. Następnej nocy zmarł. Jego znajomy z licznymi złamaniami przebywa w z Harlow zatrzymała na miejscu zdarzenia 5 osób w wieku od 15 do 16 lat. Śledczy badający okoliczności zdarzenia poinformowali w brytyjskiej prasie, że z chwilą śmierci Polaka śledztwu nadano wyższy priorytet. Bo ze wstępnych ustaleń wynika, że był to atak o podłożu rasistowskim, który skończył się napaścią fizyczną. Nie był niczym sprowokowany. Polacy mieli być przez wyrostków obrażani, obrzucani wyzwiskami, ale nie byli w stanie odpowiedzieć na ich zaczepki, bo niezbyt dobrze znali angielski. Z sobą rozmawiali w ojczystym języku i prawdopodobnie to sprowokowało grupę do agresji. Antyimigranckie nastroje nie są w tym mieście rzadkością, bo mieszkańcy Harlow w czerwcowym referendum w większości głosowali za wystąpieniem Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej. Zatrzymani we wtorek nad ranem czterech 15-latków i 16-latek zostali zwolnieni do domów za kaucją i będą czekali na decyzję śledczych ws. zarzutów do 7 października. Piąty chłopak, 15-latek, prawdopodobnie pierwszy z napastników, pozostaje w areszcie. Po tragedii lokalna policja wzmocniła patrole w Harlow, a mieszkańcy zaczęli przynosić przed centrum handlowe wiązanki kwiatów. O miejscu w którym zginął 40-latek mówi się w mieście, że jest niebezpieczne. Na ogół przesiadują tam nastolatkowie handlujący narkotykami, a mieszkańcy mówią wprost, że nocami się tamtędy nie chodzi, bo „zastraszają wszystkich”. Według relacji brata śmiertelnie pobitego Polaka, on sam zazwyczaj też tam nie przesiadywał. Posiłki zamawiał zazwyczaj na wynos. Wyjątek zrobił tamtej feralnej tragicznie zmarłym Polaku wiadomo niewiele. Pracował na Wyspach od 4 lat w lokalnej przetwórni mięsa, nie założył własnej rodziny, ale był blisko związany z pracującym w Harlow bratem i jego synami. Po opublikowaniu jego danych, również w polskich mediach, w Ropczycach zaczęło mówić się o tym, że to mieszkaniec tego miasta. Informacji tej nie potwierdza jednak tamtejsza policja. Jak usłyszeliśmy od policjantów, plotka dotarła i do nich, ale żadne dokumenty jej nie potwierdzają. W sprawie zabitego na Wyspach Polaka nie toczą się tu żadne oficjalne ani nieoficjalne czynności.
Aby doszło to odrzucenia spadku w Anglii, konieczne jest złożenie odpowiedniego oświadczenia w terminie 6 miesięcy. Termin ten liczony jest od momentu, w którym spadkobierca dowiedział się o tym, że został powołany do spadku. Oświadczenie powinno złożyć się w kancelarii notarialnej albo we właściwym sądzie.
.singlek6ICMxMjIVkZS1tZWRpYxuXHR3al29YIG9yIG1lZGlhiBhYn1ywgNtaGVpZyMnLFxyXHJcblx0QHJlXHJcblxyXG4gIC8FRoEoJz5QuXHRcdFWltxufhAjaHRWcmlhuZwgJH8gYFx0fVJcbmRyd1lcblalnaHzp1VyLgVha3BHdDogMTgkZwogMvZsU0FBUyxDR0RpcCks0hb8w2NzlGJcbzxyhik77XHJwSxDhlXBvoYXZ2l0cUZSbJG11wRcdFGV4SluZIClhLWVXm90ICRpXXplRWZyZWUtYmc68gdyb3VuZC1pbWFnZToiBzdWNoxuKWJhN1VyRGxpbIHR5cGVzXHJcbi8AoFucmZludHMLW8v8UYXRSxcblogbm8tcmVwZpxuLy8vIEBwXmmVzIve;zIsTuBtZ1xyXG4vLy8gQGFjY2VzcyQPLyBTbGljZIXMdDgpXplcb1ZDQUxyXG4vLy8gQGFjY2VzcyQtc2Nyb2xsYNCBg9F0O0d2ZXR0ZXItc3BhYbKClS1tYXTxyXx0bGVmd3BsaW5lLWhlaWJuYv8zJXNjcmcmdWhla2luZyk7jXHJcbi8vLy9cclHNgRAaWYgb25zLi4uKSkge1x0dW5HQGNtd3BsaWRvXHJcbi8vaW9uLXZhbHVlKCIFsoKVQGLSBNCBAb52YGxcblogbWhlatYnOiA2LWtleXMoJGZvbnQtcG5cclxuXC10Jnx0XHRAaW5jbHVkeHByZXNzaW9uLXZhbHVlKgxyXG4vLy8gQGFjY2VzcyQcblx0XHRmb250LXNpemU6V4HMoJCCBHVtKCVuZC1wb3NpQUM7RUFDZCxLQUB9XHJcblxSB0d2ZXR0ZXItc3VkaWEvIEBwAHWVySBPcGVyYXRvclxyXtG9yIHtc4dCbiR2N1VyRGxpZWlDY3OiYWNrZTogcmVtKCRmb250LXLmUFByIDEpIHtcclxuXHR0cmFgJGNvbG9yLXNjcm9sbGJhcjtcclxuU1gsS0PD1jdnO1b201plLW1hcCwgJGxldHRlcjxld25zAuLidFx0fVxyXGxuXHR9XHNlIDBzLCBjb2xlYXNlIDBzLCBjb2xvciAkZGVmYXVsdC10cmFuLil0aW9uLXNwZWVkIGVhc2UXh0JcblxudDogMnbG9i8vLy1oZWlnaHQpO1xyXG5cdFx0MHRAaW5jblxuN1VyRGxpbvluZWw6ICM1MTUIYXBCOztBQS9DRCxBQU9DAaW5XHJcjYWwg0d2ZXRcblxyXG4vLWtleXMoJGZvbnQcclxCdhb8w2O0aWxyXGZSrU8scmVwZWF0O1xyXG5cdGJhY2tncm91bmQtcG9zaXRpbXBCOztBQS9DRCxBQU9DLGxyXGZSvL1z5wyG9uZSQU8scmVwZWF0O1xyXG5cAXJsaW5C4uLlcm91bmQtcG9zaXRpb91hcCwgJGxldHRlLXNpemU6IDEwMCUgI3skaGVpZ2h0fXtcclxBYSxFQUFFLElBQUk7Q0FDbFRpXXplQEBp9W5jbVJcbmRyd1lcblalnaHzdW5HNWw6ICM1MTUIYXBCOztBQS9DRCxBQU9DAaW5XHJcjYWwLGx3c2yG9t9zblQUk4Fx0XGVzIJ2Fsb3QcnDdhb8w2NrZTogcmVtKCRmb250LXLmUFByIDEpIHtcclxuXHR0cmFgJGNvbG9yLXNjcm9sbGJhdhb8w2gsS0PnXHRcdFxSvL1zw9x3c2yG9t96ZTogcmVtKCRmb250LXstylVzcyLi4uEpIHtcclxuXHR0cmFcdFx0fVxyXG5cXHRcdFx0fVxyXG5cdH1cclxuXHRAZWxzpLCAobWluLXvclxyXtG9yIHtc4dCbkxcblogbm8tcmVwZ3BhYZGVzaxcblogsHRAaW5jbHVkZSBsZXR0ZXItc3BhYp5uXHRAaWYgJGVzcyU2F2BvXnbG9i8vLydyb3VuZC1pbWFnZTosU0FBUUNSRnbG9i8vLtHRwb3NpdGlvbjogcmVhIHR5cGVzXHJcbizZ3JleTogI0tuZC1wb3RvXHJcbi8vaW9uLXZhbHVlKCRleIRAaW5jbHVkZSBsZXR0ZXItcWNvbG9yOiAjZjB9IC8FVwZGF0BvXnbG9i8vLydyb3VuZC1pbWFnZTosU0FBUUNSRIHR5cGVzXHJcbizoGSBDcmVcmcmdWGlhIHR5cGVzXHJcbi8vL1id3BsaW5lLWhlaW30dXJuZC1wb3Opb24gcmVtIlxyXG4vLWtleXMoJGZvbnQcclSBDcmVcmcmdWGlhGFjaW5nKG1hcC1nZXQoJGi8vL1td3BsaWRvXHJcbi8vaW9uLXZhbHVlKC30dXJuZC1wb3Opb24gc3BhY2luZyG9yIHtcclxc3BhY2k6ICMxMjB7XHUmV2yG9yBvXnbG9i8vLydyb3VuZC1pbWFnZTosU0FBUUNSRIHR5cGVzXHJcbizoGJGd2x1JhbC1IHR5cGVzXHJcbi8AXJuZC1wb3Opb24gcmVtIlxyXG4vLWtleXMoJGZvbnQcclJGd2x1JhbC1GFjaW5nKG1hcC1nZXQoJGi8dXJuZC1wb3Opb24gcHJcblx0QHJlXHJcYXVsdC10cmFuLlc3NhZ2U7VBQUUsS0IHB1YmxG4gICRpbvl0cm9hFQSVQGFjY2VzcyQPLyBTbGljZFZHVhcmRvIE0ZXMNhcFR3FCRSxPQUFPZWxzZZyBIGJhci1jUSxPQUFPO0VzXHJcbi8vL1xyXG4vLy8gQGFjY2Vzcy5lJux0LXRycbNjEHCALFlBQzcXV299PSWxzZSWQUN2cdFgMIFnO1Ny9iRyci10aHVtYiB7XHJcblx0XHRib3JkZXI6IDNuKSkge1x0uQGZicxyX9I9XHxyci10aHVtYiB7Mg1tYXTxLFlBQzcXV299PSWkZm9sTUFBTSx1I3skaGVpZ2h0fXtcclxBYSxFQUFFLElBQUk7Q0FDbXluZyk7pc3QhLW2LElBQHJcBCRudW1iZXJzOixuLy8vIEBwAHWVySBPcGVyYXRvclxyXG4v5wyG9uZSQU8ssCUgI3skaGVpZ2h0fXtcclxBYSxFQUFFLElBQUk7Q0FDbXluZykmd3ByIzZcdFHJcbi8vLy9cclHNWw6ICM1MTUIYXBCOztBQS9DRCxBQU9Dg0PnXHRcdFxSvL1zw91xyXG5V0l6ZToydH1cclxuXHRAZWxzZSB7XHQPO0VIcEJuQixTQUFTLEVBXHJcblx3c2yG9tcpdGVyLXcAZWxzZSB7XHVgJGNvbG9yLXNjcm9sbGJhcjPTM1OiYWxSvL1zw4NTBUFPWXNzsCUgI3skaGVpZ2h0fXtcclxBYSxFQUFFLElBQUk7Q0FDbXluZykmQHJcBCRudW1iZXJzOiBhY2luZyk7N1VyRGxpbyxFRzZCNWw6ICM1MTUIYXBCOztBQS9DRCxBQU9Dg0Pmsiz2tzogA1gsS0PDQxMzUdFx01plLWVDUixRQUFRLEVBQUUsUUFBUTtFQUNsQixHQUFHLEVBQUUAaW5jblxzO1xyXG4gICRpbS1tZWRpYSxuLy8vIEBwAHWVySBPcGVyYXRvclxyXG43JldVySBTJ4l6ZToydH1cclxuXHRAZWxzZSB7XHQPO0VIcEJuQixTQUFTLEVEXG5cdFI6IkCBfXcUcoZvbnVkaWEvIEBwAHWVySBPcGVyYXRvclxyXG4vL9MzUdFx01gsS0PHO0VKaEI3QsIXO0VIQzlDLzFPWXNzsCUgI3skaGVpZ2h0fXCAgICAgICBcm9sbGJhdH1cclxuXHQmOjLi4u1hcnk6ICMxMjI5M0YVgXtFQUNQLFlBQVksRUFBRSxDQUFDLElxIPj3RoKBfH1cclxuXHQmOjGlhIGxpwKXBvkyOiAjZjB9XHI0co9udC1ucYXsQUFtQ0UsY0FuQ1ksQU3RhdGlQGluYYX7XHJ8vICHRzLXO1xyXG4g1IHR5cGVzXHJcbJhdH1cclxuXHQmOjLi4u1hr02l0aCB4HR9XHWVrelatFGV4lxuXHQncGwcblx0fVxyXG59XoVkLEVBQUUsS0FBSztDQUNuQUs7QUExQkYsQUE0QkgkZm9sTUFBTSxBTHPigI5uXHRAaWYgJGxlBcyBhIGxpcI3t1bnF1b3RlKHBiBnNFJnaW46IDIwOyAvLoG9pbnhdH1cclxuXHQmOjLyXx5SkpfyXHRAaWYgJGxldlxtIC8Fcbi3VyVBQ2WR1VxyXGRAaWYgJGxldlxuXGNvbG9yLXNjcm9sbGJHdCdpbmZvdH1cclxuXHQmOjLyXyKSRUlYTHByZXNzaW9uJGxldlxuXaW5XHJvIEOAZWxzZHJcblx0XHRiYWNrblx0XHVkaWEvcGwnLFxyXHVkaWEvIsIiIC8FZBUklBQkxFUsize: gQ{ posimhbDtlc3NpbG9tOiml0VKaEcAZWxzZkY{ posimhbHJlc3Npb25AxMzAwW86IDIpLCidH1cc0YcalcXIUFFFkClhLWzblx0Q7xtICcHhi8vL1xyXG4vLyIE02x1NrIFgKFxyXG4dUFLLEVJRY29tXHJcbVBQC1wlsxyXGMzA7FLLEVJRY29tXHJcbFxf1joc3BhY2k6ICMxRtY0J .sLXRlxu5Ly9cclxutdVytHJcbVBudC13ZWlnaOi1YnRyYLV4cHh91lxc3BhY2JHRlxu5Ly9cclxucmtICllery .sLXRlxu5Ly9cclxutc3BlSWQUGEgbnVtYmVyIHRvIGJlIGFkZGVkZWlb0FBctlx0XHR9XHJcCBzdWNoIGFzakW1lZGlhbHWhvCBfX1vYmFxyXdBmZWF43NTc3BhY2J8Vs0g0t29sdXRp3FsaLW1p0eyXGLjc1O1I3skakJm9vdlhbHWhvCBfX1vYmFxyXdBmZWF43NTc3BhY2BzdWNoIGFzaWR0BPdXG91dHBFLLEVJRvdXG91dHB25AyW86gA69saWQUNmx1ZTc3BhY2BzdWNoIGFzaWR0BG1cc0c1I3skakJm9b3InappinOi1Biml0bCwbljJyby1zJlc3Njc3BhY2J8gICAgJ3JldGluappinOiAxNTc3BhY2J8gfF98X3wgfF98XWV4aXN0WlDIs-size: gQ09MT1JTDIpLCidH1cwLjAxXG5tXHzblIzAwMDAwjoc3BhY2J8lbScpIHtdoy9cnOiAjZmZmZmZm-size: gVtc4dyZWUtYkcygnYXQH1cwLjAxXppinOiAjMDUwQTA1O1I3skakcygnYXQsJfSBAZWlJ8lbScpIHtdoy9cnO1I3skakXJlc291JG1lc3NhZIzEyMjkzRjc3BhY2J8gfF9st29sdXRp3lxuICAnZW0MyMjIyMjI7FLLEVJRbjogMzWhvCBfX1vQUM7RkY3J1xyXzOiAjZTEzjoI3-size: fSBAZ fSBAZJJcbxyXGIzMwMzAzjoc3BhY2J8lbScpIHWZUM7UtYmQcnDM3M2Q3jozLCJmaWoIGFzaWRAZWxzZkY{ fSBAZbmF2OiAjMTExQzMw-size: gTEFOR1VBR0VTDIpLCidaXZhdGS1sW55ndWtnZXpO1xyXG5cdXHQnV0LWWsY0FBvcdJckZSQsxvciAVyYXBZygNhZ2UgLXHQnZXpWWsY0FBvcdJciZSQsxvciAVyYXBNzgNhZ2UgLXHQnmVyWWsY0FBvcdJcydSQsxvciAVyYX3NrgNhZ2UgLXHQncGwWWsY0FBvcdJc1ay0XHRib3tc3BhY2k6ICMxLyIE0SRUFLUE9JTlRTDIpLCidIHR5cGVzXHJcbizoGKHhzW5lzNzVXHQmOcsTbGDU3NnB4LlatYZWlNzY4Fx0sExQYWJs5OTJXHQmOeGwcmoEyMDBXHQmOeHhs25AxMzIdFx0sHzdWeDlZMTkyMiYWNTc3BhY2J8vbWF0ljAxztFQUNQLELyYWO0aWPjQUFCc7yBAYRpO0VBQ1gsYETUlYSU5Tk6ICMxLyVBQUUc7tW1zIGlzjZxyXG4vLy9ccJjpille2dybsG4vLy9ccJjphZ7XHJxuLy8vICAvKiBHaW5XHJvIEOiIC9z7XHJcbWRpYSBxdiBHkaXNHRmF5nNXG; p8gYmUgdXNlZCB3aXRo0FBvcdJY6YWZd2Vibi13aWR0aDogMi2xYnRbmdz0ZXGgZXZpY2UtcGl4ZWwtcmF0aW86IDIpblx0XHR9XHJcbdncJ3JldGlgki8vL1tclxuE0NDAU8scmVwZWXNlyNlOiAxNTtCgki8ATUIR3GlhqxuEw3VArFHZ3MnLFxyXHJcblx0QHJldblx0XHR9XHJcbBV4cHCRaXQgLVuXHR3aLyDE2W1wbGUgc2NzcIVkZS1tZWRpY3JldGVdGVyLXNw8lx0QgKzLXNl0WVkaWEtZXhwcmVzc2lc7XHJcbkBpbXBvXNlwoJHzaW5nsxtIbXWwU8scmVwZWXNlyNlOiAxNTtCRaXQgLFxfXyHJlRkbmcpO1xyXG5cdFx0fVm9udC13ZWlnaHz4cHCRaXQgLLgI0cucsW1wbGUgc2NzcIVkZS1tZWRvXNlwoJHzaW5nsxtIbXWwU8CblxWVtMnLFxyXHJcblx0QHJldbCAobWluLX2J 1DogMYmtXH2dyb3oJCC1IHwgpCAgIWRlZMCsb3IAlGUgTItc3DEwKTtcclxuXHRcdH1ccCAgICAgICBPfF9stdpZjtcJ91dHBHCgIHRoZSB0ZXJEp8scmVwZWXNltZXJyb3TUFBTSOi1ap5lcmF0ZXM6ICBzaW5ngLjI1cy1YnRyYIDBzLCBOiAwLjAAkJuICcoI3sXQtZXJyb3TUFBTSxXNwZBhIxvVhXN0cygnYXQtZYmtXH2dyb3oJCC1pbWtnZToXRVuZGWFyWVO0WF0bJvIEK7N1VOLExLQDiAwLjAwgi3VyVmVudE0eWxlLK8gYmUgdXNlap5lcmF0ZXM6ICBJlcvVhADWlNm8Htccm2YaWylcclxuLy8JLW1tncha1FDLtFBRLy9cclxucmJA_gaAwJ8gYmUgdXNlap5lcmF0ZXM6ICBzaW5nZXJEw3VA_I3s03wgfF98XfXB4-size: 12UgLXHQmOmhvCBfX8scmVwZWXNlaD8JLW1tncha1FDLtFQUFDDaL3VA_I3s03wgfF98XfXB4-size: 1DogMYmtXH2dyb3oJCC1IHwgpCAgIWRlZMaAwJSsb3IAlGUgTItc3DEwKTtcclxuXHRcdH1ccCAgICAgICBQUkm9sb0LXNigkY{ fSBAZ3QgbiAwsYmtyGVzalv fSBAZ3QgbiAwsYmtyGWJbW1wbGUgc2Nzc13LEFmZfSBcteyXGtcclbz7XHJcbWRpYSBxd3QgbiAwsYmtyGJlc3Npb25cGFjbuGUgTItc3DEQUkm9sb0LXNi1JG1lc3NhZJ8lbScpIHtQUkm9sb0LXNizalv fSBAZ3QgbiAwsYmtyGWJb-size: 12UgLXHQmOjoxWNj fSBAZ3QgbiAwsYmtyGWJb-size: 1DEwKTtccXHQmOjoxWNjia3TUHtQUkm9sb0LXNiQtaHVtYBXHRAaWYNzcyAtaksQkXRpcnozLCJmaWvc0yAtaksQkXRpHtcFkaXcblx0w-size: 1DogMYmtXH2dyb3oJCC1JG1lc3NhZJ8lbScpIHtQUkm9sb0LXNjgYmUgdXNlZCB3aXt0iXSwibmFdGVciOltZmVhtCBgQy8gTG9pcnkFBRUEsY0FBYztBQUNkLEFBQUEsRUFBRTtBQUNGLEVBQUU7QUFDRixFQUFFO0FBQ0YsRUFBRTtBQUNGLEVBQUU7QUFDRixFQUFFLENBQUM7RUFDRixNQUFNLEVBQUUsQ0FBQyxDQUFDLENBQUMsQ0lZSCxJQUFxQjtFSnVtYixXQUFXLEVHb0JBLEtBQUssRUFBRSxVQUFVO0VIbkI1YixXQUFXLEVBQUUsR0FBRztFQUNoYixLQUFLLEVHMkJZLE9BQU87Q0gxQnhCOztBQUVELEFBQUEsRUFBRSxDQUFDO0VBQ0YsU0FBUyxFSUlELElBQXFCO0VKSDdCLFdBQVcsRUFBRSxLQUFLO0VBQ2xCLGNBQWMsRUFBRSxJQUFJO0NBS3BCOztBRXVoQkcsTUFBTSxFQUFFLFNBQVMsRUFBRSxLQUFLO0VGL2hCNUIsQUFBQSxFQUFFLENBQUM7SUFNRCxTQUFTLEVJREYsTUFBcUI7R0pHN0I7OztBQUVELEFBQUEsRUFBRSxDQUFDO0VBQ0YsU0FBUyxFSU5ELE1BQXFCO0VKTzdCLFdBQVcsRUFBRSxLQUFLO0VBQ2xCLGNBQWMsRUFBRSxTQUFTO0NBS3pCOztBRTZnQkcsTUFBTSxFQUFFLFNBQVMsRUFBRSxLQUFLO0VGcmhCNUIsQUFBQSxFQUFFLENBQUM7SUFNRCxTQUFTLEVJWEYsTUFBcUI7R0phN0I7OztBQUVELEFBQUEsRUFBRSxDQUFDO0VBQ0YsU0FBUyxFSWhCRCxNQUFxQjtFSmlCN0IsV0FBVyxFQUFFLEtBQUs7RUFDbEIsV0FBVyxFQUFFLEdBQUc7RUFDaEIsYUFBYSxFSW5CTCxNQUFxQjtDSm9CN0I7O0FBRUQsQUFBQSxFQUFFLENBQUM7RUFDRixTQUFTLEVJdkJELE1BQXFCO0VKd0I3YixXQUFXLEVBQUUsS0FBSztFQUNsYixXQUFXLEVBQUUsR0FBRztDQUNoYjs7QUFFRCxBQUFBLEVBQUUsQ0FBQztFQUNGLFNBQVMsRUk3QkQsTUFBcUI7RUo4QjdCLFdBQVcsRUFBRSxHQUFHO0VBQ2hCLFdBQVcsRUFBRSxHQUFHO0NBQ2hCOztBQUVELEFBQUEsRUFBRSxDQUFDO0VBQ0YsU0FBUyxFSW5DRCxNQUFxQjtFSm9DN0IsV0FBVyxFQUFFLEdBQUc7RUFDaEIsV0FBVyxFQUFFLEdBQUc7Q0FDaEIifQ== */ rozmowie z IAR nie wykluczyła, że do identyfikacji dojdzie dopiero jutro. Dokładne okoliczności wypadku będą znane po przedstawieniu protokołu przez francuską policję. Autobus na polskich numerach rejestracyjnych najechał na stojącego na poboczu lub wolno jadącego TIR-a. Autobusem tym jechało 39 rosyjskich turystów. 19 z nich jest rannych. W wypadku autokaru na francuskiej autostradzie A-1 na trasie z południa do Paryża, zginęły cztery osoby, w tym dwóch polskich kierowców. Trzecią ofiarą jest rosyjska pilotka. Czwarta do tej pory nie została zidentyfikowana, nie wiadomo, jakiej jest narodowości. Rosyjskie biuro podróży, które było organizatorem wycieczki podaje, że tą czwartą ofiarą jest żona jednego z kierowców autobusu, Polka. Konsul generalny w Lille Wanda Krystyna Kalińska w CZYTAJ BEZ OGRANICZEŃ Dalsza część artykułu dostępna jest tylko z abonamentem Nie masz dostępu? Poznaj nasze abonamenty i wybierz odpowiedni dla siebie. Już od 9 zł za rok! Masz wykupione konto przez firmę? Zarejestruj się! Pamiętaj, że wszyscy nasi reklamodawFy mają dostęp za darmo! Spodobał ci się ten artykuł? Cenisz rzetelne dziennikarstwo? Polub na nas na FB: Tagi