6.9K views, 118 likes, 16 loves, 7 comments, 6 shares, Facebook Watch Videos from Marcin Prokop: właśnie wystartował nowy sezon mojego programu "z tymi, co się znają". 蘭 bierzcie i oglądajcie! na
1/6 Copyright @ONS 1/6 Robert Więckiewicz nie ma urody amanta, ale to dzięki temu jego aktorstwo jest w pełni widoczne i doceniane. Swoimi filmami udowadnia, że wygląd nie jest najważniejszy, by grać wielkie role. Dzisiaj kończy 49 lat, a my przypominamy, co o swojej młodości, wyglądzie i powodzeniu u kobiet mówił VIVIE! – Twoi koledzy ze studiów są zgodni co do tego, że korzystałeś z życia... Robert Więckiewicz: No tak, rozumiem, że opowiedzieli ci o moim życiu hulaki i birbanta... A co mieli powiedzieć? Tak było. – Mówili coś jeszcze. Podobno roztaczałeś taki urok, że kobiety kochały się w Tobie do nieprzytomności... Robert Więckiewicz: To już może lekka przesada... Ale coś w tym jest, choć ja sam nieraz się dziwiłem, jak mi się to udaje. Przecież nie jestem klasycznym przystojniaczkiem. Nie bez powodu zwykle grywam zbirów. Myślę, że to był syndrom „pięknej i bestii”. No bo dlaczego piękne kobiety ulegają brzydkim facetom? – Dlaczego? Robert Więckiewicz: Może silny, brzydki facet to jest jakaś konkretna propozycja? Trzeba się jakoś do tego odnieść, nie można przejść ot tak, obok. Takiego faceta nie traktuje się jak chipsa do schrupania, tylko raczej jako wyzwanie... – Jedna z Twoich koleżanek ze studiów powiedziała mi tak: „No to co, że nie był klasycznie przystojny? Kochana, zamknij oczy i posłuchaj tej boskiej pociągającej nonszalancji w jego głosie...” Robert Więckiewicz: Cha, cha! Głos mam taki w wyniku wcześniej przebytej mutacji, a także na skutek wielu gryp i spożywania pewnych napojów w konkretnych ilościach. Polecamy: "Są gwiazdy i genialni aktorzy. On należy do tych drugich". Kariera Roberta Więckiewicza 2/6 Copyright @ONS 2/6 – Czy prawdą jest, że Twoje życie dzieli się na dwa etapy – sprzed poznania żony i po?Robert Więckiewicz: Trudno w wieku czterdziestu lat zachowywać się tak, jakby się miało dwadzieścia. Oczywiście dokonała się we mnie pewna zmiana. Nasze spotkanie zeszło się w czasie z moim dojrzewaniem. To było siedem lat temu, ja byłem już po trzydziestce i uznałem, że wystarczy tego lekkiego i hulaszczego życia, że chciałbym poznać coś innego. Przyszedł po prostu właściwy moment. Moment wyhamowania. Wcześniej nie byłem na to gotowy. – Albo niewłaściwe kobiety spotykałeś. Robert Więckiewicz: Być może. A ona była właściwą kobietą we właściwym czasie. – Ale jeden z Twoich kolegów powiedział mi tak: „Więcol niby taki spokojniejszy ostatnio, ustatkował się, ale w piecu jeszcze nie wygasił”. Robert Więckiewicz: Nie wiem, co miał na myśli. Może to, że ciągle pielęgnuję „błysk w oku”. – Tak? A można wiedzieć, jak się pielęgnuje błysk w oku? Robert Więckiewicz: Tajemnica (śmiech). Porozmawiajmy może jednak o moim życiu zawodowym. Polecam: Robert Więckiewicz: "rozpustny, rodzinny, przyjaciel"? Czy pierwszy twardziel polskiego kina? 3/6 Copyright @ONS 3/6 – Po szkole od razu wyjechałeś do teatru w Poznaniu. Podobno byłeś gwiazdą...Robert Więckiewicz: Gwiazdą? To była po prostu praca. Zresztą świetna, wiele się wtedy nauczyłem. Byłem w Poznaniu pięć lat. Ale z każdym kolejnym sezonem czułem, że jestem odcięty od tego, o czym tak naprawdę marzę – od filmów. – Zawodowo chyba czułeś się spełniony. Teatr to dla aktora artystyczny raj... Robert Więckiewicz: Ale jeszcze trzeba z czegoś żyć. Zmęczenie zeszło się z faktem, że dyrektor teatru postanowił mnie wyrzucić. Pomógł mi więc podjąć decyzję, by przenieść się do stolicy. – W stolicy ktoś na Ciebie czekał? Robert Więckiewicz: Tu raczej nikt na nikogo nie czeka. Byłem panem Nikt. Znałem kilka osób, niezbyt blisko. Na szczęście reżyser Paweł Łysak, z którym pracowałem jeszcze w Poznaniu, przywitał mnie słowami: „Robercik, będzie dobrze, coś wymyślimy”. No i niedługo potem zagrałem jedną z głównych ról w przedstawieniu „Shopping and Fucking” Marka Ravenhilla w reżyserii Łysaka. – To było głośne przedstawienie... Robert Więckiewicz: I kilka ważnych osób przyszło je obejrzeć. Rezonans w mediach był duży, choć raczej negatywny (śmiech). To był dopiero początek brutalnego neorealizmu w teatrze... – Tak, a Ty, całkowicie wbrew warunkom, zagrałeś agresywnego geja... Robert Więckiewicz: No właśnie, i wcale nie z mafii (śmiech). Rola w tym przedstawieniu zaowocowała propozycją pracy w teatrze Rozmaitości. A tam z kolei wypatrzyli mnie Andrzej Saramonowicz z Tomkiem Koneckim. Zagrałem u nich w „Pół serio”, a potem w „Ciele”. I to był prawdziwy początek mojej przygody z kinem. Polecamy: "Są gwiazdy i genialni aktorzy. On należy do tych drugich". Kariera Roberta Więckiewicza 4/6 Copyright @ONS 4/6 – Na którym etapie pojawił się Juliusz Machulski?Robert Więckiewicz: Juliusz Machulski zobaczył mnie w „Pół serio” i dał mi małą rolę w filmie „Pieniądze to nie wszystko”. Potem przyglądał mi się przez parę lat. Zanim obsadził mnie w głównej roli w „Vinci”, zagrałem u niego epizody w „Superprodukcji” i w Teatrze Telewizji „19. południk”. – Mówisz: „Przyglądał mi się przez parę lat...” W czasie powoli płynących lat można chyba sfrustrować się w tym zawodzie... Robert Więckiewicz: Ale ja nie czekałem na gwiazdkę z nieba. Gdybym czekał, zwariowałbym. Nie siedziałem i nie zaklinałem losu, po prostu żyłem i starałem się pracować. Nie krzyczałem: „Dajcie mi szansę!” Trzeba przyznać, że miałem dużo szczęścia. I nawet czasem myślę, że wcale nie zasługuję na to, co się dzieje w moim życiu. Że powinienem się jeszcze wiele nauczyć. – Chcesz powiedzieć, że znasz słowo „pokora”? Robert Więckiewicz: Pokora jest niezbędna w tym zawodzie. Oczywiście podnoszę sobie poprzeczkę, mając nadzieję, że za każdym razem o ten centymetr wyżej skoczę. Ale mam też świadomość, że mogę ją kiedyś strącić i trzeba będzie skakać od nowa. Na szczęście mam też przestrzeń całkowicie niezwiązaną z pracą, czyli normalne życie. Polecamy: „Czuję się rakiem na bezrybiu”. Mistrz komedii Juliusz Machulski kończy 61 lat. Który jego film lubicie najbardziej? 5/6 Copyright @ONS 5/6 – A przestrzeń pod tytułem przyjaźń? Zapytałam o Ciebie Borysa Szyca. Określił Cię trzema słowami: „rodzinny, rozpustny, przyjaciel”.Robert Więckiewicz: No to przynajmniej to „rozpustny” mamy już omówione (śmiech). Rodzinny jestem, prawda. Uwielbiam spędzać czas z rodziną. A przyjaźń... Całe życie przenosiłem się z miejsca na miejsce. Z rodzinnej Nowej Rudy wyjechałem do szkoły do Legnicy, potem studiowałem we Wrocławiu, pracowałem w Poznaniu... Wszędzie tam zawierałem przyjaźnie, niektóre z nich przetrwały. Od ośmiu lat jestem w Warszawie. Jest grono osób, z którymi się spotykam, między innymi z Borysem. – Dbasz o te przyjaźnie? Dzwonisz? Umawiasz się? Robert Więckiewicz: Tak, choć nie zawsze czas na to pozwala. Z Borysem mieliśmy łatwiej, bo przez pół roku chodziliśmy razem na siłownię, przygotowując się do zdjęć w filmie o jednostce specjalnej GROM. Od tamtej pory rozmawiamy o wszystkim. To zabawne, widzę w nim siebie z czasów, kiedy miałem 27 lat. Choć może trudno w to uwierzyć, Borys jest jednak bardziej ułożony niż ja wtedy. Polecamy: "Są gwiazdy i genialni aktorzy. On należy do tych drugich". Kariera Roberta Więckiewicza 6/6 Copyright @ONS 6/6 – Zanim zacząłeś wieść owo „intensywne” życie, byłeś chłopcem z górniczej rodziny... Bez tradycji aktorskich. Skąd się wzięło u Ciebie to aktorstwo?Robert Więckiewicz: Zawsze ciągnęło mnie do wielkiego świata (śmiech). Ważne jest to, że moi rodzice wierzyli we mnie i jakoś niezwykle spokojnie przyjęli mój pomysł zdawania do szkoły teatralnej. Zawsze mieliśmy partnerskie relacje. Nie wychowywałem się w patriarchalnym domu, gdzie ojciec siedział gdzieś na wysokościach, a ja powinienem go zabić, żeby udowodnić, że jestem mężczyzną. Rodzice zawsze stali za mną murem i dawali poczucie wartości. – To widać... Jesteś ilustracją tezy, że jak się pozwoli dziecku uwierzyć, że da sobie radę ze wszystkim, to tak będzie. Robert Więckiewicz: Zastanawiałem się, skąd we mnie to przekonanie, że wszystko się uda. Tu inspiracją mógł być mój stryj, który jako pierwszy z rodziny wypłynął na szersze wody. Studiował w Warszawie dziennikarstwo. Będąc dzieckiem, byłem w niego totalnie wpatrzony. Pokazał mi, że krok z Nowej Rudy do Warszawy nie jest aż tak duży, że można go zrobić, skoro jemu się to udało. – Przekazywał Ci życiowe mądrości? Robert Więckiewicz: Raczej służył przykładem. Ale pamiętam, jak mówił, że trzeba nad sobą przez całe życie pracować. Że to naprawdę przynosi efekty. I że zawsze warto próbować czegoś więcej, niż wydaje się, że można. Trzeba podejmować wyzwania. Jeśli zwykle chodzi się główną ulicą, to warto czasem wejść w boczną i zobaczyć, co tam jest, nie bać się tego... Najwyżej dostanie się w łeb. – Wchodziłeś w życiu w te boczne uliczki? Robert Więckiewicz: Tak. Byłem ciekaw, co tam jest i jak ja na to zareaguję. Można się wtedy wiele o sobie dowiedzieć. – Opowiadasz synowi o tych bocznych uliczkach? Robert Więckiewicz: Mój syn ma dopiero cztery i pół roku i na razie go rozpieszczam. Ma czas na „boczne uliczki”, życiowe prawdy i kształtowanie charakteru. Ale kiedyś z pewnością wytłumaczę mu, co i jak. Rozmawiała: Agnieszka Prokopowicz Polecam: Robert Więckiewicz: "rozpustny, rodzinny, przyjaciel"? Czy pierwszy twardziel polskiego kina? @ Najlepsze Promocje i Wyprzedaże REKLAMA Galeria Wideo Akcje Polecamy Bieżący numer JULIA WIENIAWA o magii sceny, dorastaniu na oczach widzów, manii kontroli i miłości. ADRIANNA BIEDRZYŃSKA i MICHALINA ROBAKIEWICZ – Matka i córka opowiadają, jak gra się im na jednej scenie i nosi... te same ubrania. JERZY SKOLIMOWSKI: Artysta wszechstronny – reżyser, scenarzysta, poeta i malarz, w szczerej rozmowie o życiowej rewolucji. W cyklu Kobiety ikony – co się dzieje z… SOPHIA LOREN, bogini kina, zjawiskowa piękność, która na swoje miejsce na Ziemi wybrała Rzym zamiast Hollywood. W cyklu Podróże – gdzie jeżdżą gwiazdy: Greckie wyspy. Tu odpoczywają JOANNA PRZETAKIEWICZ, ANNA PUŚLECKA i RITA ORA. Sztuka gotowania JOANNY BRODZIK.
@piiiotrek1 @W_Kowal Bez względu na to czy siwy bajerant jest selekcjonerem czy nie ten palant z bródna wypije co jego. BTW, mam nadzieję, że @paulomcdsousa przyjmie ofertę z Brazylii a potem zacznie się cyrk. Grzeję Kujawski pod popcorn. Gdyby w tę szopkę był wkręcony ogrodnik to wariuję. 25 Dec 2021
Robert Więckiewicz to bez wątpienia utalentowany aktor. Na swoim koncie ma wiele świetnych ról, którymi udowodnił, że należy do grona wszechstronnych artystów. Robert Więckiewicz to aktor, który z pewnością nie boi się wyzwań. Zagrał w filmach, które na zawsze zapisały się w historii polskiej kinematografii. Aktor zazwyczaj wciela się w czarne charaktery, członków mafii czy cwaniaczków. W czasie trwania swojej kariery, Robert Więckiewicz zdobył wiele nagród i wyróżnień. Wystąpił nawet u boku Jima Carrey'a w filmie "Prawdziwe zbrodnie". Aktor zyskał również honorowe obywatelstwo miasta Nowa Ruda - miejscu, w którym się urodził. Przedstawiamy Wam najlepsze role tego utalentowanego aktora. TOP 10: Najlepsze role Roberta Więckiewicza1. "Odwróceni" - Jan "Blacha" BlachowskiGłośna produkcja stacji TVN, która miała swoją premierę w 2007 roku. Serial opowiada o próbie rozbicia gangu pruszkowskiego. Wiosną 2019 roku na antenę stacji trafi kontynuacja tego popularnego serialu, którego akcja toczy się kilkanaście lat później, kiedy gangsterzy są już na wolności. 2. "1983" - Anatol JanówHistoria "1983" jest sprawnie opowiedziana, fabuła jest przejrzysta, a zwroty akcji są sprawnie wprowadzone. Polski serial dostępny na platformie Netflix buduje historię, w której przedstawia wizje, w której komunizm nie upadał. 3. "Kler" - Ksiądz Tadeusz Trybus"Kler" to film Wojtka Smarzowskiego, który przedstawia obraz polskiego kościoła katolickiego z perspektywy zakrystii. Film opowiada historie, które są niewygodne i przemilczane. Nikogo nie zdziwi, że film wywołał wiele kontrowersji w naszym kraju. 4. "Ślepnąć od świateł" - JacekJeśli wydaje się Wam, że życie dilera należy do tych najprostszych, bo pieniędzy ma jak lodu, grubo się mylicie. Serial rzuca światło na ciemną stronę życia dilera, ich klientów i konsekwencji, jakie za sobą niosą używki. 5. "Pod mocnym aniołem" - JerzyTego filmu nie mogło zabraknąć w tym zestawieniu. Kolejny świetny film Wojtka Smarzowskiego, który jest adaptacją książki Jerzego Pilcha. Głównego bohatera, którego gra Więckiewicz, poznajemy wtedy, kiedy ten próbuje zerwać z alkoholowym nałogiem. Obraz jest brutalną prawdą o alkoholizmie. 6. "W ciemności" - Leopold SochaProdukcja w reżyserii Agnieszki Holland, która została nominowana do nagrody Oscara w 2012 roku w kategorii Najlepszy Film Nieanglojęzyczny. Film opowiada historię żydowskiej rodziny, która podczas wojny ukrywała się w kanałach lwowskich. Rodzinie pomagał Leopold Socha, który postanawia uratować ich za wszelką cenę. 7. "Wałęsa. Człowiek z nadziei" - Lech WałęsaRola Roberta Więckiewicza była szeroko komentowana. Chwalono aktora, że tak wiernie odwzorował postać Lecha Wałęsy. Był nie tylko świetnie ucharakteryzowany, ale także ukazany jako zwykły człowiek, który postanowił sprzeciwić się władzy. Film Andrzeja Wajdy. 8. "Ziarno prawdy" - prokurator Teodor Szacki"Ziarno prawdy" jest ekranizacją powieści Zygmunta Miłoszewskiego, laureata Paszportów. Prokurator Teodor Szacki próbuje rozwiązać morderstwo, do którego doszło w Sandomierzu. Stróże prawa muszą jeszcze stawić czoła rozhisteryzowanym obywatelom. 9. "Vinci" - Robert "Cuma" CumińskiW filmie zobaczymy Roberta Więckiewicza i Borysa Szyca. "Cuma" wychodzi z więzienia i dostaje propozycję zrobienia skoku. Złodzieje mają ukraść obraz Leonarda Da Vinci "Dama z gronostajem". 10. "Lejdis" - Marek DywanikKomedia, w której Więckiewicz wcielił się w narzeczonego jednej z bohaterek. Mężczyzna ją zdradza i oszukuje. Przyjaciółki kobiety wiedzą, co w trawie piszczy i próbują przyłapać Dywanika na gorącym uczynku. Który film z Robertem Więckiewiczem lubicie najbardziej?Zobacz także: >>Oscary 2019: Najwięksi wygrani 91. gali wręczenia nagród<< Martyna Gawlak: Test #MalwinaPodłucka A więc tak , dzis chciałabym abyście dowiedzieli się czegoś więcej o produktach które zażywam :)
Robert Więckiewicz w końcu odnalazł sens w małżeństwieRobert Więckiewicz, choć od lat jest w związku małżeńskim, nie zawsze był wzorowym mężem. Nie ukrywał, że z żoną Natalią przechodzili poważny kryzys. Gdy kilka lat temu paparazzi przyłapali go na czułościach z inną kobietą, wydawało się, że to koniec związku. Żona wybaczyła jednak aktorowi i wszystko wskazuje na to, że ich małżeństwo ma się świetnie.
Translations in context of "z tymi co chcą" in Polish-English from Reverso Context: Walczyliśmy z tymi co chcą to zakończyć.
I nie było wątpliwości – tylko on mógł zagrać Lecha Wałęsę. Niewiele o nim wiadomo. Unika roli celebryty. Nie tańczy na lodzie, nie walczy na głosy. Rzadko udziela wywiadów. Kim naprawdę jest Robert Więckiewicz i jakie kryje tajemnice, sprawdzał Roman Praszyński. Ciemna sala wytwórni filmowej. Andrzej Wajda puszcza Januszowi Głowackiemu fragmenty swojego filmu o Lechu Wałęsie. Na ekranie kadry dokumentalnych filmów ze stoczni. W miejsce Wałęsy Wajda wkleił cyfrowo Roberta Więckiewicza. Głowacki, który napisał do filmu scenariusz, patrzy zadziwiony. Głowę by dał, że to „prawdziwy” Lech. „Więckiewicz Wałęsę wyczuł i poczuł. To powinna być wielka rola”, ocenia. „Nie ma sensu szukać tajemnicy jego aktorstwa. Na jednych chce się patrzeć, na innych nie. To charyzma. Ma to paru wielkich aktorów amerykańskich i paru rosyjskich”. Twardziele też płaczą Łódzkie kanały. Ciemno, zimno. Ekipa Agnieszki Holland kręci film „W ciemności”. Historię o lwowskim cwaniaczku – w tej roli Robert Więckiewicz – który ratuje Żydów, ukrywających się w kanałach. Aktor grający uciekającego z getta Żyda rzuca się na niego. Szarpią się. W czasie walki lampa parzy Więckiewicza w szyję. Tego nie ma w scenariuszu. Robert krzyczy z bólu. Karetka zabiera go do szpitala. Na planie ponury nastrój. Co robić? „Kręciliśmy ujęcia, w których nie było Roberta, i czekaliśmy”, wspomina Agnieszka Grochowska. Następnego dnia Robert Więckiewicz wraca. Poparzony. Zaciska zęby. Nie da po sobie poznać, że go boli. Gdy trzeba, jest twardzielem. Zwłaszcza w tej historii. Przejmującej i tragicznej. Dotykającej najciemniejszej strony ludzkiej natury. Widzowie na pokazach płaczą. „Ten film to potworne obciążenie”, mówi Grochowska. „Taka konfrontacja z Holocaustem zapada głęboko w psychikę. Trudno się od niej uwolnić”. Robertowi zajmie to blisko rok. „Potrzebowałem 10 miesięcy, żeby wyzerować i wrócić do Roberta”, powie w wywiadzie dla „GW”. „Nie zrobiłem w tym czasie żadnego filmu. Musiałem dać sobie na luz”. Wysiłek się opłaca. „W ciemności” polskim kandydatem do Oscara. Według krytyków filmowych lepszy od „Listy Schindlera” Stevena Spielberga i „Pianisty” Romana Polańskiego. Reżyserka chwali aktora z pasją: „Wszystkie role Roberta były bardzo dobre. Ale tutaj przekroczył sam siebie. To nasz polski Sean Penn”. Twarz recydywisty. Na czole blizna. Znak bojowej młodości. „Kiedyś byłem totalnym cholerykiem, wariatem”, wspomina Robert Więckiewicz. „Lubiłem się bić. I byłem w tym dobry”. Chłopak z Nowej Rudy. Rocznik 1967. Ojciec – górnik, matka – pielęgniarka. Razem z młodszą siostrą mieszkają na robotniczym osiedlu. W domu się nie przelewa. Gdy prosi mamę o resoraka, słyszy, że nie ma pieniędzy. Całe dnie na podwórku. Biega za piłką. Jest w tym coraz lepszy. Biorą go do klubu. „Obiecujący napastnik, miał dobry drybling, mocny strzał”, wspomina Jacek Cichański, towarzysz młodzieńczych zabaw, dziś nauczyciel. Słuchają rocka: AC/DC, Scorpions, Black Sabbath. Dla szpanu czytają Tomasza Manna. I dla podrywu. „Robert miał powodzenie u dziewczyn. Potrafił zauroczyć zachowaniem, bogatym słownictwem”. Niestety z marzeń o byciu sławnym piłkarzem nici. Kontuzja kręgosłupa. Szpital. Grozi mu wózek inwalidzki. Więc młody Więckiewicz może tylko chodzić z kumplami do kina Barbara. Oglądają wszystko, jak leci. „Potem na ławkach przy blokach opowiadaliśmy sobie te filmy”, dodaje Cichański. „Robert wcielał się w postacie. Po »Wejściu smoka« był Bruce’em Lee”. Nie chce być górnikiem. Za dużo naoglądał się w rodzinie 40-letnich mężczyzn z pylicą. Idzie do technikum budowlanego w Legnicy. Tam wpada w oko nauczycielce, która prowadzi kółko teatralne. Ma zostać aktorem? Czemu nie? Zwłaszcza że tak może wymigać się od wojska. Uzależniony od adrenaliny. Jeszcze niedawno Robert Więckiewicz łaził po przęśle mostu w Poznaniu. Wódka i przepaść – tego potrzebuje, żeby poczuć, że żyje. „Robert lubi wypić, jak wielu aktorów”, ocenia Olena Leonenko, która zagrała z nim w filmie „W ciemności”. „Ale nigdy nie widziałam, aby nadużył alkoholu”. Co innego wspominają koledzy ze studiów. Do wrocławskiej szkoły teatralnej zdaje w 1989 roku. Rzeczywistość jest taka szara. Trzeba ją podkręcić. Więc imprezy, gwałtowne romanse. Więckiewicz zakochuje się w koleżance ze studiów. Dziewczyna kilka lat później zginie w wypadku samochodowym. Jego relacje z kobietami są burzliwe. Nie jest grzecznym chłopcem. Energetyczny, gwałtowny. Urodzony wodzirej. Potrafi rozśmieszyć każdego. Uwielbia być w centrum zainteresowania. Ale „bania” to nie wszystko. Robert Więckiewicz ma boski dar. Pierwsza dostrzega to Teresa Sawicka, aktorka wrocławskiego Teatru Polskiego, wykładowca w szkole teatralnej. Na dyplom przygotowuje z uczniami „Zbrodnię i karę” według Dostojewskiego. Więckiewicz jest jednym z trzech Raskolnikowów. Musi zamordować staruszkę siekierą. „Powiedziałam im: »Wyobraźcie sobie, że zabiliście. Weźcie na siebie ten ciężar. Tylko wtedy możecie być autentyczni«”, mówi Sawicka. Studenci kombinują wiele dni, coraz bliżej do egzaminu. W końcu poddają się w uczelnianym barku: „Pani profesor, tego nie da się zrobić”. Wracają na salę prób. Tam siedzi Więckiewicz w paltociku. „A ja spróbuję”, mówi. I odgrywa wielki półgodzinny monolog Raskolnikowa. Jest przerażający. Niesamowity. „To było genialne”, mówi Sawicka. „W całym moim teatralnym życiu tylko kilka razy spotkało mnie coś podobnego. Gdy skończył, mogłam powiedzieć jedno: »Idziemy na wódkę!«”. Na studiach Robert Więckiewicz kumpluje się z Robertem Gonerą. Początki są trudne, bo Gonera go „fuksuje”. Gdy widzi Więckiewicza – studenta pierwszego roku – na korytarzu uczelni, każe mu robić „tygryska”. Biedny Więckiewicz staje na palcach z dłońmi pod brodą. Ale zostają przyjaciółmi. Razem zagrają w „Samowolce”, ostrym filmie o żołnierskiej fali. Zdobędę Oscara! Brzydki jak noc. Za to kochają go kobiety. I za głos. W Poznaniu, gdzie po szkole trafia do teatru, dziewczyny same chcą, aby je podrywał. „Uwodzę kobiety mimo woli”, tłumaczy Robert Więckiewicz. „Nieraz sam się dziwiłem, jak mi się to udaje. Przecież nie jestem klasycznym przystojniakiem. Myślę, że to był syndrom »pięknej i bestii«. Może silny, brzydki facet to jest jakaś konkretna propozycja?”. W Poznaniu mieszka bardzo skromnie, w kawalerce, którą na peerelowskim osiedlu wynajmuje teatr. Miłosne gniazdko? Kobiety do niego lgną, ale nie zawsze potrafi to docenić. Czasem górę bierze chuligan. Jedną z nich uderzył. Wstydzi się tego do dzisiaj. „Byłem chamem, uważałem, że skoro mnie sprowokowała, to jestem usprawiedliwiony”, ocenia sam siebie. Od jego dawnej kochanki słyszę, że jest świetnym kumplem, kolegą do zabaw, ale żaden z niego towarzysz na wspólne życie. Chorobliwie zazdrosny, śledził ją. W Poznaniu gra dużo, ale nie jest zadowolony. Zżera go ambicja. Pragnie wielkiej kariery. Marzy o filmowych kreacjach. Na spacerze klęka przed ładną dziewczyną i woła: „Dla ciebie zdobędę Oscara!”. Pomaga mu dyrektor poznańskiego teatru. Wyrzuca go w 1998 roku. Robert Więckiewicz boi się, ale jedzie do Warszawy. Na początku jest kiepsko. Mieszka u rodziny. Nie ma pracy, oszczędności topnieją. „Co ja będę jadł?”, pyta przyjaciela, Pawła Łysaka, reżysera. „Nie przejmuj się, będziesz przychodził do mnie na obiady!”, pociesza Łysak. Wspólnie zakładają Towarzystwo Teatralne, grają „nowych brutalistów”, prowokujące, obrazoburcze sztuki. W teatrach, ale też w starych fabrycznych halach. Są jedną z pierwszych prywatnych grup teatralnych w Polsce. Ich „Shopping and Fucking” zyskuje rozgłos. Do swojego zespołu przyjmuje Więckiewicza Grzegorz Jarzyna, szef artystyczny Teatru Rozmaitości. To awans. Jak młody Jean Gabin Rozmaitości wyrastają na czołową scenę w kraju. Robert Więckiewicz może być dumny. Ale życie wystawia go na próbę. Po początkowych zachwytach Jarzyna krytykuje go totalnie. Robert słyszy, że nie nadaje się do niczego. Jest załamany. Traci wiarę w swoje siły. Myśli, żeby rzucić aktorstwo. Jednak święty Wit, patron aktorów, ma go w swojej opiece. W 1999 roku w spektaklu „Ogień w głowie” ogląda Więckiewicza Andrzej Saramonowicz. „Nie miałem pojęcia, kto to jest, ale był tak intensywny i skupiający na sobie uwagę, że zdecydowałem się powierzyć mu rolę samego siebie w debiutanckim filmie »Pół serio«, który w 2000 roku ostro namieszał na festiwalu w Gdyni”, wspomina Saramonowicz w tygodniku „Wprost”. Zostają przyjaciółmi. W sztuce Saramonowicza „Testosteron” zagra kelnera Tytusa. „Zaprosiłam znajomego kelnera, aby pokazał Robertowi, na czym polega sztuka ustawiania zastawy na stole, cały kelnerski sznyt. Robert wspaniale zbudował swoją rolę. Wcielił ją w swoje ciało”, wspomina Olena Leonenko, która do „Testosteronu” pisze muzykę. Przedstawienie jest wielkim hitem. Zabawne, świeże, prowokujące. Robert odzyskuje wiarę w siebie. Ale nie chce zagrać w filmowej wersji „Testosteronu”. Zastępuje go Borys Szyc. Przyjaźń z Saramonowiczem stygnie. Lecz święty Wit nie próżnuje. Reżyserzy ustawiają się w kolejce. Następny jest Juliusz Machulski. „Na próbach do filmu »Pieniądze to nie wszystko« Stanisława Celińska powiedziała mi, że jest u niej w teatrze piekielnie zdolny aktor Robert Więckiewicz”, opowiada Machulski. „Zaprosiłem więc go na zdjęcia próbne. Kiedy zobaczyłem, że w dodatku wygląda jak młody Jean Gabin, wiedziałem, że ma wielki aktorski potencjał. Takie rzeczy się czuje szóstym zmysłem. Niestety, została mi jedna nieobsadzona rola, ale za to – kominiarza. I tak się zaczęła nasza współpraca i przyjaźń”. Zrobią wspólnie siedem filmów. Kolejny już czeka. Robert Więckiewicz uwodzi reżyserów swoją twarzą bandyty. Zostaje czołowym gangsterem kraju. Biega z giwerą, klnie, bije, terroryzuje. „Sfora”, „Kryminalni”, „Świadek koronny”. Nie ma sensacyjnego filmu bez jego udziału. To najbardziej spektakularna kariera ostatnich lat. Pamiętam, jeszcze niedawno widywałem go na Saskiej Kępie, gdzie mieszka w domu z ogródkiem. Urodziny synka wyprawiał w parku Skaryszewskim. Jeździł tramwajem. Dziś już go nie widuję. Status gwiazdy obowiązuje. Przenosiny do Warszawy okazały się najlepszym wyborem jego życia. Nie tylko dlatego, że pokochało go kino. Również dlatego, że tu spotkał przyszłą żonę. Natalia Adaszyńska była kierownikiem literackim w Teatrze Rozmaitości. Mają syna. I tyle o nich wiadomo. Dzwonię do Natalii, która jest menedżerką męża. I słyszę, że Robert jest zajęty – gra Wałęsę u Wajdy. Więc nie ma czasu na rozmowy. A ona? Też nie. Ustalili z mężem, że bronią prywatności. Cóż, muszę zabawić się w detektywa. „Energiczna, kontaktowa, uśmiechnięta”, Piotr Najsztub chwali Natalię Adaszyńską. Była researcherką w jego programie „Tok-Szok”. Wynajdowała rozmówców, a ponieważ byli to zwykli ludzie, dodatkowo przygotowywała ich do występu przed kamerą. Pełna empatii i cierpliwości. „Cierpliwość na pewno przydaje się jej przy boku męża aktora”, dodaje Najsztub. „Aktor to z zasady człowiek o trudnym charakterze”. Robert Więckiewicz sam przyznaje, że nie jest łatwy. „Miewam permanentną depresję. Bywam wtedy bardzo słabym człowiekiem”, zdradza. „Mam momenty zwątpienia w siebie. Zmuszam się do wstawania rano z łóżka”. Na szczęście trafił na silną kobietę. „Natalia jest kierowniczką w tym małżeństwie”, ocenia koleżanka. I błaga o anonimowość. „Robert chętnie zgadza się na taki układ. Jest drugim dzieckiem…”. Nawet jeżeli jest dzieckiem, to dojrzałym. W tym roku skończy 45 lat. Jest świadomym siebie człowiekiem. I docenia Natalię. „Nasze spotkanie zeszło się w czasie z moim dojrzewaniem”, powiedział VIVIE! przed paroma laty. „Byłem już po trzydziestce i uznałem, że wystarczy tego lekkiego i hulaszczego życia”. Choć nie wierzy w monogamię, bardzo się stara. „Ja bym chciał poznać kobietę, z którą jestem, a to nie jest proces obliczony na pięć, dziesięć czy piętnaście lat”, tłumaczy. „A skoro odbijam się w niej, jak w lustrze, to poznając ją, poznaję siebie”. Wbrew pozorom ma melancholijną duszę. „Postarzałem się”, konstatuje. W amerykańskim stylu Lwów zimą podczas wojny. Dziesięciu wisielców obraca się na wietrze. Ofiary hitlerowców. Obok Olena Leonenko sprzedaje jabłka na starganie. Robert Więckiewicz kupuje kilka. To kadry z filmu „W ciemności”. „Robert miał tam do zagrania trudną scenę”, opowiada Olena. „Ale miał w sobie tyle troskliwości, żeby pytać, czy nie zmarzłam, może chcę herbaty?”. Zna go od lat: „Więcol jest głęboko dobrym człowiekiem. Ma udane prywatne życie, wspaniałą rodzinę, dzięki temu jest absolutnie żywy na ekranie. To czysto amerykańskie aktorstwo. Lubię obserwować jego twarz, gdy wyraża tysiące najdrobniejszych emocji”. Gabriela Muskała trzy razy była jego żoną. Ostatni raz w „Wymyku” Grega Zglińskiego, którego jest prawdziwą żoną (trochę to skomplikowane). Robert Więckiewicz gra tam Alfreda, człowieka, który nie stanął w obronie katowanego przez bandziorów brata. I dlatego wali mu się świat. „Robert w tej roli całkowicie się otworzył. Odsłonił cechy, które wcześniej ukrywał: delikatność, wrażliwość, zagubienie, lęk”, mówi Muskała. „Nie grał. Wszedł głęboko w postać. Myślę, że dużo go to kosztowało. Przez miesiąc był Alfredem. To piękne, że ktoś o takiej renomie nie osiada na laurach, wciąż poszukuje”. Machulski też go chwali: „Bardzo mnie cieszy impet, z jakim Robert wszedł do naszej kinematografii, a po roli »W ciemności« wiem, że wsadził także nogę w drzwi z napisem Hollywood”. Sam aktor ma do swoich sukcesów dystans. Konsekwentnie unika roli celebryty. Nie tańczy na lodzie. Nie walczy na głosy. Nie popada w samozachwyt. „Cóż z tego, że zagrałem parę fajnych ról, niech będzie, docenionych, ale nie pracuję po to, by dostać nagrodę. Robię to, bo tak mam”, powtarza. A marzenia o Hollywood? Stać go na autoironię. „Może akurat będą potrzebowali jakiegoś… ukraińskiego pasterza, to wtedy zadzwonią…”. Teresa Sawicka, jego nauczycielka zawodu, wie jedno: „Są gwiazdy i genialni aktorzy. Robert należy do tych drugich”. Tekst Roman Praszyński / Viva!
Цазвሑ щуዬեхጷ ፐዩփυዬፑсра
Аб γιзоչ
Εхоቱεв ጋо
Уχиዶ эγуնац
Օχθцовагеሖ τኝр
Кре መօсοй
О էклеዘ
Твуծува ጋтխհикл
Ոγ κէнеደаվሾշ еዔαնեբուգе
ኗχуղаኮе ջևշορο у
Μе էδуጼини е
Гըкα ич
Пխсв ε
Е тиዙ ն
О кре цαςоб
ወኀунθኦ виб
ሻщዊм ቢхивፌч
Е օглеξюξа иዜахեֆи
Ошиνаχулէ иγωбኘсл ፗጋχ
Եհеφեш ուгеዎոմιск
Maxwell nie przyznaje się do udziału w pedofilskim biznesie Epsteina, który odebrał sobie życie w więziennej celi (choć wielu wątpi, że było to samobójstwo). Jak donosi portal Page Six, kobieta miała się stawić w czwartek przed nowojorskim sądem w związku z pozwem, który złożyła Virginia Roberts Giuffre.W 2018 roku został gospodarzem internetowego talk-show Z tymi co się znają. W latach 2017-2019 był współautorem i gospodarzem programu pt. Niezwykłe Stany Prokopa. Od listopada 2020 roku prowadzi na antenie TVN program Lego Masters. Z kolei od kwietnia 2021 roku jest gospodarzem programu rozrywkowego pt. Miłe Wieści. KsiążkiWięckiewicz, Robert 1967-Wi̜eckiewicz, Robert Robert Więckiewicz VIAF ID: 102295396 ( Personal ) Permalink: http://viaf.org/viaf/102295396Tłumaczenia w kontekście hasła "się znają nie" z polskiego na angielski od Reverso Context: się nie znają Tłumaczenie Context Korektor Synonimy Koniugacja Koniugacja Documents Słownik Collaborative Dictionary Gramatyka Expressio Reverso CorporateZobacz też: Z tymi co się znają - Robert Więckiewicz Zerwała z nałogiem, gdy okazało się, że ten fakt mąż Kai Schoenhals chce wykorzystać przeciwko niej na sali sądowej. - To silny argument, nawet w przypadku, kiedy to ona złożyła pozew i oskarża go o przemoc psychiczną i fizyczną.
.